int(5491)

Koniec rynku kontraktowego?

Cały szereg wyzwań, z jakimi przyszło nam się mierzyć przez ostatnie 2,5 roku spowodował znaczące zmiany na rynku transportowym. Wojna na Ukrainie doprowadziła do kolejnego wzrostu cen paliw, co z kolei przełożyło się na podniesienie stawek za frachty i mniejsze zainteresowanie przewozami kontraktowymi. Wszystko wskazuje na to, że te tendencje się utrzymają. To oznacza, że przewoźnicy i spedytorzy będą musieli zmienić część swoich przyzwyczajeń, i zadbać o budowanie wspólnych relacji.

Wyzwania i ich konsekwencje

Od czasu pojawienia się pierwszego przypadku SARS-CoV-2 w Europie, mieliśmy do czynienia już z sześcioma falami pandemii. Efektem tylko pierwszej z nich był twardy lockdown, spadek zapotrzebowania na przewozy towarów i ludzi, i tym samym niższe ceny usług. Do tego doszło zerwanie łańcuchów dostaw, co do dzisiaj odczuwamy m.in. poprzez utrudniony dostęp do nowych pojazdów.

Po pierwszym szoku, związanym z COVIDem, dość szybko nastąpił ponowny wzrost konsumpcji i rozwój e-commerce. Wraz z nimi pojawiła się zwiększona potrzeba na odbudowanie łańcuchów dostaw, a tym samym na transport. Okres od czerwca 2020 do teraz uwypuklił problem, z którym branża transportowa zmagała się od lat – niedobór kierowców. Przewaga popytu nad podażą, oraz rosnące ceny paliw spowodowały stały wzrost stawek. Wystarczy wspomnieć, że w stosunku do stycznia 2019 roku, ceny frachtów wzrosły o 16% w grudniu 2020 roku i 31% w grudniu 2021 roku.

Kiedy wydawało się, że sytuacja rynkowa powoli się stabilizuje, wybuchła wojna na Ukrainie. Tak daleko idące w skutkach wydarzenie, mocno zdestabilizowało osłabioną już i leczącą się z pandemicznych ran europejską gospodarkę. Wywołało największą perturbację, w którą w ostatnich latach wpadł rynek transportowy. 50 000 ukraińskich kierowców wróciło bronić swojej ojczyzny, co spowodowało jeszcze większy deficyt capacity. Jednocześnie zerwane zostały ważne łańcuchy dostaw i potrzebę zmiany kierunku działań wielu firm. Kryzys energetyczny spowodował kolejny, najbardziej znaczący wzrost cen paliw. To wszystko wymusza elastyczność i konieczność zmian w codziennym funkcjonowaniu wszystkich podmiotów działający w obrębie branży TSL.

Giełda spotowa i kontrakty

Jak wskazują wyniki badań zawartych w Market Insights, przygotowanym przez CargoON, “od stycznia 2019 do końca maja 2022 r. ceny hurtowe oleju napędowego wzrosły o 79%”. Dlatego normą stały się nawet tygodniowe korekty paliwowe. Ze względu na dynamiczne zmiany kosztów paliwa, zdarza się, że mimo umowy kontraktowej przewoźnik informuje klienta, o podniesieniu stawki frachtowej. Nową praktyką jest też “podpisywanie umów kontraktowych z miesięcznym okresem wypowiedzenia, czyli de facto umów miesięcznych”

Niechęć do wiązania się długoterminowymi umowami wynika również z innych czynników. Ciągły wzrost stóp procentowych podnosi kwoty leasingu czy kredytu ciężarówki, i wpływa na sumę kosztów utrzymania firmy przewozowej, w tym wynagrodzenie kierowców. Wszystkie te aspekty powodują, że obecny poziom odrzuceń przewozów kontraktowych wynosi 20-25%. 

W czasie, kiedy przewoźnicy zmuszeni są do podnoszenia stawek frachtowych, załadowcy dążą do zmniejszenia współczynnika odrzuceń. Są jednak w dużo trudniejszej sytuacji, ponieważ dodatkowo mierzą się z presją czasu. Optymalnym rozwiązaniem dla nich, jest więc szukanie elastycznych rozwiązań – obserwacja cen na rynku spotowym w celu korygowania cen kontraktów, oraz równoległe korzystanie właśnie z giełdy publicznej. 

Prawie pewnym jest, że ta elastyczność stanie się stałym elementem rynku transportowego. Zyskają na tym przede wszystkim przewoźnicy, którzy będą mieli większy wpływ na ustalanie stawek i więcej możliwości pozyskiwania frachtów. 

Jakie inne zmiany?

Większy nacisk na transakcje na giełdzie publicznej i przenikanie się rynków spotowego z kontraktowym, to nie jedyne zmiany, do jakich powinniśmy się przyzwyczaić w najbliższym czasie.

Do 5 grudnia państwa unijne zadeklarowały całkowitą rezygnację z rosyjskiej ropy. Ograniczone możliwości europejskich rafinerii mogą spowodować deficyty paliwa na rynku, nawet jeśli Stany Zjednoczone czy państwa OPEC zwiększą swoje dostawy. To oznacza kolejne podwyżki cen paliw. 

Ta sytuacja nie pozostanie bez wpływu na przewoźników, którzy ponadto nadal zmagać się będą z innymi konsekwencjami wojny na Ukrainie (brak kierowców, inflacja), pandemii (długi czas oczekiwania na nowe pojazdy), czy Pakietu Mobilności. W konsekwencji stawki przewozowe będą cały czas wzrastać.

I choć ta sytuacja pozwoli przewoźnikom poniekąd dyktować warunki, niesie za sobą wiele trudnych wyzwań. Niedobór kierowców oznacza wyłączenie części taboru z eksploatacji, czyli zmniejszenie przestrzeni ładunkowej. To grozi spadkiem konkurencyjności niektórych firm, dla których jedynym rozwiązaniem może okazać się konsolidacja rynku transportowego. Szczególnie, że zerwane łańcuchy dostaw ze wschodem zaczęli wykorzystywać przewoźnicy z Kazachstanu czy Turcji. Z kolei na zachodzie Europy, coraz mocniej rozwijają się firmy holenderskie, niemieckie czy hiszpańskie, przygotowując się od razu na wejście unijnego pakietu klimatycznego.

W tej sytuacji polskie firmy przewozowe powinny nie tylko digitalizować procesy związane z optymalizacją przestrzeni ładunkowych, ale i postawić na bliższą współpracę ze spedycją i załadowcami. Podniesienie jakości usług i kooperacji przez każdą ze stron jest kluczem do  przetrwania kolejnych kryzysów i utrzymania pozycji polskich przewoźników na rynku europejskim. 

Artykuł powstał na podstawie Market Insights, przygotowanym przez CargoON.

Całość można pobrać TUTAJ

Podobał Ci się ten artykuł? Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z trendami, poradnikami i zmianami w transporcie.

Pole wymagane

Podobne artykuły: