Wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej spowodowało duży wstrząs na rynku transportowym. Do tego stopnia, że część firm przewozowych świadomie zrezygnowała ze świadczenia usług w tym kierunku. Są jednak przewoźnicy, dla których transport na Wyspy jest kluczowy, lub którzy dostrzegli szansę w nadchodzących zmianach. Ale – mimo często doskonałego przygotowania do Brexitu – muszą mierzyć się z wieloma niewiadomymi.
Brexit – czyli chaos w przepisach
Codzienność przewoźników, kierowców, czy spedytorów zmagających się ze skutkami Brexitu to funkcjonowanie w chaosie. Przepisy zmieniają się tak często i gwałtownie, że nie możemy się do nich przygotować, lub nie mamy ich interpretacji. Tylko od początku października byliśmy świadkami trzech turbulencji w tym obszarze, w tym związanych z przeprawą przez Morze Północne oraz wystawianiem dokumentów na wszystkie opakowania wielokrotnego użytku.
Są też problemy związane z koordynacją wprowadzania nowych przepisów. I to zarówno z punktu widzenia brytyjskiego urzędu celnego, jak i wewnętrznych procedur linii żeglugowych, takich jak P&O czy Stena Line czy DFDS. Potrafią one włączyć konkretne systemy nie informując o konieczności uzupełnienia dodatkowych pól w formularzu bookingowym.
Proklienckie podejście?
Problemem z radzeniem sobie ze sprawami celnymi w całej Europie są godziny otwarcia urzędów. Większość z nich działa do 15:30. Na szczęście są też takie, które funkcjonują do 19:00. To pozwala na szybsze obsłużenie kierowców – będą mogli wyjechać i opuścić miejsce załadunku w czasie rzeczywistym, z pełnym kompletem dokumentów. A wiadomo, że w tym przypadku czas, to dosłownie pieniądz.
Innym obszarem Urzędów Celnych, które wymagają poprawy, są opóźnienia we wprowadzaniu digitalizacji. Wymaganie dwóch oryginałów upoważnień, brak akceptacji kopii dokumentów, nie mówiąc już o całym obiegu cyfrowym – to poważne blokady, wpływające na płynność i czas procesowania wniosków.
AEO – czyli jak ułatwić sobie życie
Jednym z rozwiązań mogących pomóc w tej sytuacji jest AEO. Wyobraźmy sobie łańcuch dostaw. Jest on bezpieczny wtedy, kiedy wszystkie jego łańcuszki są bezpieczne, czyli są AEO. Z punktu widzenia celnego firma, która posiada certyfikat AEO-C lub AEO-S, jest upoważnionym przedsiębiorcą – przedłużeniem ramienia Urzędu Celnego. Inaczej mówiąc – certyfikacją AEO potwierdzamy, że wszystkie nasze procesy robimy, jak byśmy byli Urzędem Celnym.
Upoważnienie to funkcjonuje na terenie całej Unii Europejskiej. Wszystkie firmy, które je posiadają mogą liczyć na uprzywilejowane traktowanie na terenie wszystkich urzędów celnych w Unii Europejskiej oraz w krajach, w których AEO jest także akceptowane. Dzięki temu mogą liczyć na:
✅Mniejszą liczbę kontroli w przypadku przewoźników.
✅Priorytetową kontrolę w Wielkiej Brytanii, Chinach, Stanach Zjednoczonych, Norwegii, Szwajcarii, Japonii czy Andorze.
Przewoźnicy posiadając AEO-S zyskują więc na czasie i gwarantują bezpieczną formę zamknięcia łańcucha dostaw. Mając AEO, mogą też korzystać z procedury uproszczonej, wysyłać i odbierać towary siedem dni w tygodniu, dwadzieścia cztery godziny na dobę, korzystając z wpisu do rejestru.
Jeśli nie AEO, to co?
Jakkolwiek posiadanie AEO powinno być obowiązkiem każdego przewoźnika, istnieją jeszcze inne sposoby, aby usprawnić proces odpraw. Firmy przewozowe mogą korzystać z zewnętrznych Agencji Celnych, zamiast posiadać je w swoich strukturach. Warto przemyśleć outsourcing, zamiast próbować pokonywać wszystkie przeszkody wykorzystując jedynie własne zasoby. Jak mówi Joanna Porath, ekspertka Polskiego Instytutu Transportu Drogowego i właściciela AC Porath:
- Joanna Porath
- Ekspertka Polskiego Instytutu Transportu Drogowego i właściciela AC Porath
- My, jako Agencja Celna stale współpracujemy z przewoźnikami i wielokrotnie ratujemy kierowców z różnych sytuacji, w różnych regionach. Aby robić to skutecznie, musimy ze sobą rozmawiać i komunikować się językiem potrzeb. Dzięki temu znajdujemy rozwiązania. W styczniu po wejściu w życie Brexitu mieliśmy na przykład sytuację, że zgłosił się do nas kierowca, który stał na granicy już sześć dni, a kończyła mu się insulina i musiał koniecznie wracać do domu. Działaliśmy i jeszcze tego samego dnia pojechał dalej. Jedną kwestią jest biznes – bo nie jesteśmy organizacją charytatywną, ale z drugiej strony najważniejszy jest człowiek. I wiemy, że chociażby ze względu na znajomość przepisów, języków i żargonu prawno-celnego, możemy bezpośrednio pomagać ludziom i przyspieszać wiele procesów, co potwierdzają nasi Klienci.
Efekty Brexitu odczuwalne dłużej
Niestety nic nie wskazuje na to, aby chaos związany z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej miał ustać w najbliższym czasie. Od stycznia zapowiadają się wydłużone odprawy fitosanitarne i kontrola ładunków z produktami pochodzenia zwierzęcego i roślinnego. Planowane były także zmiany w odprawie towarowej i nowe obostrzenia w pre-lodgemencie i tranzycie. Natomiast już mówi się o przesunięciu tych wdrożeń na lipiec 2022.
Wiele zmian jest wprowadzanych z dnia na dzień, dlatego trzeba być przygotowanym na bieżące wyzwania i naukę na żywym organizmie. Należy zachować czujność w kwestiach wystawiania dokumentów, a dobierając podwykonawców warto zwracać uwagę na to, na jakich systemach pracują i jakie może to zagwarantować ułatwienia. Często samo wykonanie tranzytu nie gwarantuje, że kierowca się przeprawi. W najbardziej ekstremalnych przypadkach może potrzebować jeszcze pięć innych numerów przeprawowych.
Chcesz posłuchać o tym, jak radzić sobie ze skutkami Brexitu?
Posłuchaj podcastu:
Kontakt z ekspertem:
joanna.porath@acporath.com